Korea, pomimo znacznej odległości od Europy, jest krajem wartym odwiedzenia. Dla podróżujących miłośników przyrody powinien to być, moim zdaniem, jeden z obowiązkowych celów wypraw. Korea Południowa jest krajem powierzchniowo niewielkim (ok. 25% powierzchni Polski), co zresztą ułatwia jego zwiedzanie, ale w jego granicach mamy aż 6 (sześć!) stref mrozoodporności USDA (od 5 do 10). Dla przypomnienia: w Polsce poza dominującą strefą 6, mamy skrawek strefy 5 w północno-wschodniej części kraju i strefę 7 w zachodniej części.
Korea Południowa to 16 wspaniałych parków narodowych, z których większość położona jest w terenach górskich. Miejscem, w którym spotkałem klon ussuryjski po raz pierwszy był Park Narodowy Odaesan, ale najpiękniejszy spektakl kolorów miałem okazję podziwiać w Parku Narodowym Chiaksan (czi-ak-san).
Najlepszym miejscem wypadowym do Parku Narodowego Chiaksan jest miasto Wonju [czyt.: łon-dziu], z którego do północnego wejścia do parku jest raptem 30 min. jazdy samochodem. Dygresja: samochód, mimo świetnie rozwiniętej w Korei komunikacji autobusowej i kolejowej, jest bardzo dobrym rozwiązaniem - daje dużą niezależność. Nie trzeba się też obawiać innych uczestników ruchu drogowego - Koreańczycy jeżdżą bardzo spokojnie i przewidywalnie.
Moja wizyta w Chiaksan obejmowała szlak biegnący od północnego wejścia (ok. 315 mnpm), aż na najwyższy szczyt parku - Birobong (1288 mnpm). Tego typu trasy dają fantastyczną możliwość obserwacji zmieniającej się flory w kolejnych piętrach górskiej roślinności. Klon ussuryjski, jako jedna z nielicznych roślin, występował od podnóża gór, aż po ich najwyższy szczyt. Przy czym na dole zachwycały jego jesienne barwy (ok. 20 października 2018), u góry natomiast na drzewach wisiały już tylko resztki uschniętych liści.
W dolnej części szlaku niektóre drzewa oznaczone zostały przez pracowników parku swoimi nazwami botanicznymi, co było wspaniałą lekcją i dało pojęcie o niezwykłej różnorodności gatunkowej lasów Chiaksan. Już sama tylko ilość gatunków klonów wiele mówi: poza klonem ussuryjskim można spotkać tu klon trójkwiatowy (A. triflorum Kom.), klon mono (A. pictum ssp. mono (Maxim.) H. Ohashi), klon ukurundzki (A. caudatum ssp. ukurunduense (Trautv. & C.A.Mey.) E.Murray), klon bródkowaty (A. barbinerve Maxim.), klon mandżurski (A. mandshuricum Maxim.), klon ginnala (A. ginnala Maxim.), klon Komarowa (A. komarovii Pojark.) i klon zielonokory (A. tegmentosum Maxim.). I to jest podstawowa różnica pomiędzy lasami wschodniej Azji, a lasami Europy - dużo większa bioróżnorodność.
Klon ussuryjski może być świetnym zamiennikiem klonu palmowego (A. palmatum Thunb.) w naszych ogrodach (dorosłe okazy świetnie znoszą mrozy do -30 stopni Celsjusza), trzeba jednak pamiętać, że jako botaniczny takson nie będzie (podobnie jak „bezodmianowe” klony palmowe) małą rośliną. Spodziewajmy się w ciągu 10 lat ok. 4-5-metrowego drzewka. Jego niewątpliwą zaletą jest stosunkowo luźna korona (rosnąca, w odróżnieniu od klonu palmowego, bardziej wzwyż niż wszerz). Klon ussuryjski podobnie jak klon palmowy wymaga ziemi lekko kwaśnej, dobrze też będzie sobie radził pod koronami wyższych drzew.