Pierwszego zetknięcia z suchym kontynentalnym klimatem doświadczyliśmy w Gruzji podczas przejazdu przez położony powyżej 2000 mnpm Płaskowyż Dżawachecki. Jest to miejsce często omijane przez turystów, a szkoda, bo jedno z bardziej magicznych (to określenie jest często nadużywane, ale, moim zdaniem, takie właśnie tu najlepiej pasuje). Nie opowiem jednak o żadnym drzewie z płaskowyżu, bo właściwie ich tam nie ma (stąd też przed domami w mijanych wioskach można zobaczyć suszący się krowi nawóz w postaci brykietu, który podczas długich zim stanowi, z braku drewna, cenny opał). Zachęcam jednak do przystanku nad jeziorem Parawani, do rozmowy z Ormianami w mijanych wioskach, może też znajdziecie czas aby odwiedzić jedną z wiosek zamieszkanych przez rosyjską sektę duchoborów.
Jeśli jednak nie skorzystacie z tej propozycji, z pewnością będziecie chcieli odwiedzić kompleks klasztorny Dawit Garedża. Najlepszy (ale i tak w sporej części off-roadowy) dojazd wiedzie z miejscowości Sagaredżo przez w pół opustoszałą wieś Udabno, znaną jako jeden z wielu nieudanych sowieckich eksperymentów społecznych i z... hostelu-baru prowadzonego przez Polaków (jakoś nie skorzystaliśmy – w Gruzji woleliśmy Gruzinów). Wokół Dawit Garedża rozpościera się pofałdowany step, a właściwie półpustynia, przy samym klasztorze wypiętrzająca się w graniczny grzbiet. Ten fragment granicy azersko-gruzińskiej jest jednak wciąż przedmiotem sporów – podczas naszego pobytu (sierpień 2019) miały miejsce incydenty przygraniczne, dlatego też rozstawione w kilku miejscach grupki gruzińskich żołnierzy nie dopuszczały turystów do samej granicy. Z konieczności zacząłem więc przyglądać się bezpośredniemu otoczeniu klasztoru. Wśród pojedynczych jałowców pospolitych (Juniperus communis L.) i oliwników wąskolistnych (Elaeagnus angustifolia L.) wyróżniał się krzew z owocami-skrzydlakami w kształcie, w jakim rysowało się w połowie ubiegłego wieku UFO. Zupełnie nie znałem tej rośliny i dopiero po powrocie z Gruzji zidentyfikowałem ją jako dwukolczak śródziemnomorski (Paliurus spina-christi Mill.).
Polska nazwa (dwukolczak) oddaje jej charakterystyczną cechę: kolce wyrastające z pędów parami – jeden prosty i dłuższy, poniżej drugi haczykowato zagięty i krótszy. Bardziej intrygująca jest nazwa łacińska (spina-christi), która sugeruje, że roślina ta użyta została w cierniowej koronie Chrystusa. Niestety o ten „zaszczyt” walczy również głożyna cierń Chrystusa (Ziziphus spina-christi (L.) Willd.). Obie rośliny są, o ironio, zbyt delikatne do uprawy w środkowoeuropejskich warunkach klimatycznych.