Górna stacja kolejki podjeżdżającej na Máoniúpíng (Łąkę Jaków) i spacer do pobliskiej buddyjskiej świątyni oraz niewielkiego jeziora to komplet atrakcji jakie fundują sobie w tej okolicy chińscy turyści. Może to i lepiej, bo dla garstki pozostałych zostaje przyjemny trekking w ciszy. Można wówczas poczuć trochę ducha czasów, kiedy te rejony przemierzali legendarni odkrywcy. Szlak wiedzie najpierw w górę Łąki Jaków. Po drodze mijamy kilka pasterskich szałasów, a przy odrobinie szczęścia można natknąć się na samych pasterzy i oczywiście na jaki. Ci, którzy myślą, że to takie krowy, tylko bardziej owłosione, mogą boleśnie przekonać się o swoim błędzie. Zwierzętom tym daleko do powoli człapiącego europejskiego bydła. Te górskie bestie potrafią być naprawdę szybkie, warto zachować więc pewien dystans, nawet jeśli stado prowadzi pasterz. Główną rośliną, którą napotkamy na tym etapie wędrówki jest berberys żyłkowany (Berberis dictyophylla Franch.). Muszę przyznać, że sporo czasu zajęło mi zidentyfikowanie tego gatunku. W samym tylko Yunnanie mamy do wyboru ponad 50 gatunków tego kolczastego krzewu. Z pomocą przyszła łacińska nazwa rośliny, w której dictyo- oznacza „siatkę”, „żyłkowanie”. I rzeczywiście na liściach tego berberysu jest ona bardzo wyraźna.
Północny skraj Łąki Jaków kończy się na wysokości ok. 3650 mnpm i właśnie w tym miejscu ścieżka rozdwaja się. Można pójść dalej prosto pod górę na grzbiet, którego maksymalna wysokość wynosi ok. 3800 mnpm lub też skręcić między drzewa, aby poczuć zapach wysokogórskiego, głównie iglastego, lasu. Ta druga opcja wywiedzie na kolejne, tym razem mniejsze pastwiska i zacznie sprowadzać w dół do doliny potoku. Można próbować tą doliną wrócić do drogi, ja jednak zawróciłem nie ryzykując zachodu słońca wysoko w górach.
Obie przedstawione opcje są, moim zdaniem, równie ciekawe. Oprócz licznych roślin zielnych, z których kilka pokazuję w poniższej galerii i oprócz modrzewia chińskiego (Larix potaninii Batalin) i jodły Forresta (Abies forrestii Coltm.-Rog.) znanych z niższych partii lasu, udało mi się tu wypatrzeć zjawiskowy jarząb: Sorbus pseudovilmorinii McAll. Posiada piękne jesienne wybarwienie owoców, których biało-różowa kolorystyka musi szczególnie atrakcyjnie wyglądać na tle liści, gdy te są jeszcze zielone.
Berberys żyłkowany z pewnością poradzi sobie w 6 strefie mrozoodporności USDA. Dzięki swojemu regularnemu pokrojowi i zmiennej wraz z porami roku kolorystyce zasługuje na upowszechnienie w ogrodach. Wydaje się jednak, że w najbliższych latach będzie bardzo rzadko widywany w szkółkach, których oferta jeszcze długo będzie zdominowana przez liczne odmiany berberysu Thunberga (Berberis thunbergii DC.).