Ostatni zimowy miesiąc w ogrodzie to przede wszystkim porządki przed nadchodzącą wiosną. Jednak i tak większość czasu, który przeznaczam na swoją botaniczną pasję, wypełnia teraz lektura związanych z nią książek i artykułów.
Październik w lasach i na łąkach pokrywających zbocza masywu Śnieżnej Góry Nefrytowego Smoka to pozornie okres zanikającej wegetacji. Wystarczy jednak pochylić się nad murawą, aby odnaleźć dziesiątki gatunków wciąż kwitnących roślin.
Poruszanie się po chińskich parkach narodowych czasem doprowadza człowieka do szewskiej pasji. Tłumy hałaśliwych Chińczyków skutecznie mogą zepsuć odpoczynek na łonie natury. Na szczęście chodzą tylko po przygotowanych i ściśle wyznaczonych szlakach, można więc niepostrzeżenie uciec im w bok.
Pierwsze dwanaście miesięcy istnienia blogu Dig Up A World dobiega końca. Dzisiejszy, dwudziesty, a jednocześnie ostatni w tym roku wpis, poświęcony jest kilku botanicznym niespodziankom, które spotkały mnie w odwiedzonych w 2019 roku ogrodach.
Historia tego jarzębu podobna jest do historii klonu ullungańskiego. Też jest endemitem z Ulleungdo i też wcześniej opisywano go jako podgatunek swojego krewniaka ze stałego lądu.