Azory odwiedziłem o nietypowej porze roku – w kwietniu. Większość turystów przyjeżdża na wyspy w lipcu, kiedy całe są oblepione kwitnącymi kulami hortensji ogrodowych, traktowanych tam niemal jak gatunek inwazyjny (mowa o hortensjach, bo na szczęście turyści nie odwiedzają tych wysp aż tak licznie). W moich wspomnieniach Azory zachowałem jako wilgotne, melancholijne miejsce pełne zieleni. Podobnie jak Wyspy Kanaryjskie usiane są wulkanicznymi stożkami. W odróżnieniu jednak od suchych, kamienistych Kanarów, azorskie kratery są zielone i wypełnione wodą. Można by rzec, że to kraina tysiąca jezior.
Jedną z tras, którą najlepiej zapamiętałem, był szlak nad Lagoa do Fogo na głównej wyspie Azorów – São Miguel. I wcale nie ze względu na spotkaną tam endemiczną kalinę azorską (Viburnum treleasei Gand.). Główną „atrakcją” były atakujące mewy, broniące swoich gniazd przed intruzami. Jeśli ktoś w tym momencie ma skojarzenia z filmem Hitchcocka, to bardzo słusznie. Na odcinku kilkuset metrów, tuż przed zejściem nad brzeg Lagoa do Fogo, mewy przystąpiły do frontalnego ataku. Podlatywały naprawdę blisko, na odległość 4-5 metrów. A nie były to jakieś tam nasze mewy śmieszki, a wielkie mewy atlantyckie o rozpiętości skrzydeł dochodzącej do 1,5 metra.
Aby odnaleźć początek szlaku należy udać się z Ponta Delgada (stolicy Azorów) na wschód autostradą EN1-1A, z której zjeżdżamy przed Ribeira Chã i dalej, wzdłuż oceanu, jedziemy do miejscowości Agua de Alto. Z kolei kierujemy się na północ, przecinając autostradę. Po ok 1,3 km trafiamy na niewielki parking (203 mnpm), który jest początkiem trasy. Szlak prowadzi wschodnimi zboczami doliny początkowo w terenie zalesionym. Później, wraz ze wzrostem wysokości, las się przerzedza. Najwyższy punkt trasy leży na wysokości 675 mnpm. Od tego momentu schodzimy w kierunku Lagoa do Fogo. Na tym odcinku można poszukać kaliny azorskiej, poopędzać się od mew (o ile jesteśmy tam w trakcie okresu lęgowego) i następnie spędzić miło czas nad brzegiem jeziora. Powrót na parking zachodnimi zboczami doliny.
Kalina azorska, obecnie samodzielny gatunek, jeszcze niedawno była uznawana za odmianę lub podgatunek kaliny wawrzynowatej (Viburnum tinus L.) nosząc nazwę V. tinus var. subcordatum Trel. lub V. tinus ssp. subcoratum (Trel.) P. Silva. Kalina azorska jest zimozielonym krzewem, który podobno może osiągać do 2 metrów wysokości, chociaż ja nie widziałem egzemplarzy wyższych niż 1 metr. Niestety w polskich warunkach uprawa tej pięknej rośliny jest możliwa wyłącznie w najcieplejszych regionach kraju (okolice Szczecina).