Przymiotnik “berberyjski” nie jest jednak jedynym funkcjonującym w opisach tego gatunku dębu. Dosyć często zwyczajowe nazwy odnoszą się do jego walorów użytkowych, np. żołędzie dębu berberyjskiego są składnikiem pożywienia świń, stąd też “dąb świński”, czy “dąb paszowy”. Żołędzie były jedzone (i wciąż są) także przez ludzi, znajdziemy więc określenie “dąb słodkoowocowy”. Aby sprawdzić czy żołędzie dębu berberyjskiego rzeczywiście są słodkie nie trzeba jednak lecieć ani do Algierii, ani Maroka. Można to zrobić podczas wakacji w Portugalii lub jeszcze bliżej – w Hiszpanii. Tam właśnie miałem okazję obejrzeć ten dąb z bliska, błądząc w skalnych labiryntach rezerwatu El Torcal de Antequera, ok. 25 km na północ od Malagi.
Ostro operujące słońce, pomimo końcówki grudnia i wysokości ok. 1000-1200 mnpm, pozwalało na poruszanie się po rezerwacie we względnym komforcie cieplnym. Wyjątkiem były te fragmenty szlaku, które przebiegały w wąskich przesmykach wapiennych wąwozów lub prowadzone były w cieniu wysokich skalnych ścian. Szlak rozpoczyna się na parkingu, ok. 3,5 km od drogi A-7075. Zwykle jednak, ze względu na ograniczoną pojemność tego parkingu, należy zaparkować samochód przy wspomnianej drodze, z której zabierze nas na początek szlaku kursujący tam wahadłowo autobus. Szlaki są tak wyznaczone, aby można było zaprojektować dla siebie krótsze lub dłuższe pętle. Najdłuższy wariant to ok. 10 km, ja wybrałem wariant ok. 4 km, którego przejście i tak zajęło mi ok. 2,5 godziny, nie mogłem bowiem oprzeć się pokusie odpoczynków w licznych punktach widokowych. Podczas pokonywania szlaków w rezerwacie należy zwrócić uwagę na to, że część z nich jest jednokierunkowa. Pomyłka może być kłopotliwa, szczególnie gdy na szlak wyruszy większa ilość piechurów.
Nie dziwię się turystom, którzy wędrując po El Torcal de Antequera, nie zwracają uwagi na występującą tam roślinność. Ten rezerwat to przede wszystkim miejsce ochrony przyrody nieożywionej. Szata roślinna to jedynie drobny dodatek do fantazyjnych form skalnych. Czasem jednak można zachwycić się bluszczem pospolitym (Hedera helix L.) biorącym w posiadanie samotny ostaniec, czy czerwonymi owocami głogu jednoszyjkowego (Crataegus monogyna Jacq.) pięknie kontrastującymi z kremowo-szarym wapieniem otaczających gór.
W jednym z opisów gatunku przeczytałem, że dąb berberyjski może znosić spadki temperatur do - 18 stopni Celsjusza. Jestem ciekaw czy ktoś pokusił się o uprawę tego zimozielonego drzewa w Polsce. Jeśli informacje o jego mrozoodporności potwierdziłyby się, to jego druga cecha – odporność na susze – spowodowałaby, że mógłby to być ciekawy akcent wielu ogrodów.
2 Komentarze (-y)
Tekst jak zawsze ciekawy. Dąb okrągłolistny (taka nazwa wynikałaby z łaciny) daje sobie radę w Polsce, mam w ogrodzie koło Szczecina około 5-cio metrowy egzemplarz, niedawno stracił część szczytu przez upadek gałęzi z innego drzewa, ale powinien się szybko pozbierać. W doniczce czekają już następne do wysadzenia do gruntu – dostałem kilka żołędzi z Hiszpanii. Większe i starsze egzemplarze rosną także u naszych sąsiadów – w Ogrodzie Botanicznym Dahlem w Berlinie, kwitną, owocują, dają też odrosty korzeniowe, które można spróbować ukorzenić (mój pierwszy egzemplarz pochodzi właśnie z tego źródła). Kiedyś chciałem się wybrać do Hiszpanii w góry, żeby tam poszukać drzew rosnących w najwyższych partiach – tam powinny być najlepsze populacje nadające się do naszego klimatu.
Dziękuję za ciekawy komentarz. Okazuje się, że przynajmniej w najcieplejszych rejonach Polski, ten dąb daje sobie radę. Chyba zatem też się odważę na taką próbę u mnie, w okolicach Krakowa. Pozdrawiam!