W październiku 2018 odwiedziłem trzy miejsca w Korei, kolejno: Park Narodowy Odaesan, wyspę Ulleung i Park Narodowy Chiaksan. W trzech postach (nie licząc tego) opisałem zauważone na szlakach rośliny. Wciąż jednak na karcie pamięci mojego aparatu fotograficznego znajdują się dziesiątki zdjęć nie wspomnianych przeze mnie gatunków. Bez zbędnego komentarza przedstawię część z nich poniżej, ale najpierw kilka słów o kolejnym szlaku na Ulleungdo, na którym spotkać można niektóre z tych roślin.
Szlak ten to ścieżka biegnąca skalistym brzegiem wyspy i łącząca dwa rybackie porty: Dodong i Jeodong. To obowiązkowy spacer każdego turysty przybywającego na Ulleungdo. Ja zostawiłem go na koniec, nie był więc rozgrzewką przed trudniejszymi trasami, a takim chilloutem, no może z wyjątkiem jednego bardziej stromego podejścia – było ono częścią nieoczekiwanego obejścia sporego fragmentu pierwotnej ścieżki, która została zniszczona przez spadające do oceanu odłamy skalne.
Wszystko ma jednak swoje dobre strony. Dzięki temu mogłem przyjrzeć się z bliska trzem ciekawym gatunkom drzew. Były to: hurma kaukaska (Diospyros lotus L.), szydlica japońska (Cryptomeria japonica (Thunb. ex L.f.) D.Don) oraz choina Siebolda (Tsuga sieboldii Carr.). Hurma znana jest w Polsce za sprawą owoców hurmy wschodniej (Diospyros kaki L.F.), które można kupić pod nazwą kaki lub persymona. Nie należy zapominać, że do rodzaju hurma należy też drzewo hebanowe o charakterystycznej smolisto-czarnej twardzieli: hurma hebanowa (Diospyros ebenum J.Koenig ex Retz.).
Dłużej chciałbym się zatrzymać przy choinie Siebolda, a to za sprawą artykułu z 2017 roku w Systematic Botany zatytułowanego A New Species and Introgression in Eastern Asian Hemlocks (Pinaceae: Tsuga) autorstwa grupy naukowców, głównie amerykańskich, na których nazwiska – zaraz okaże się dlaczego – szkoda mi tu miejsca... Jednak w tym powiedzeniu, że amerykańscy naukowcy są w stanie udowodnić wszystko, jest ziarnko prawdy. W przytoczonym artykule próbuje się wykazać, że choiny z Ulleungdo zasługują na to, by traktowano je jako osobny gatunek. Głównym argumentem jest to, że choiny Siebolda z Japonii mają inną szerokość kanału żywicznego w igłach w porównaniu do choin z Ulleungdo. W wypadku choiny Siebolda z Japonii jest to 0,13 mm (trzynaście setnych milimetra), a u choin z Ulleungdo to ok. 0,06 mm. Wydaje mi się, że po raz kolejny w walce o nazwisko przy nazwie nowego gatunku posunięto się zbyt daleko. Jak tak dalej pójdzie, to do lasu, w celu identyfikacji gatunków, będziemy musieli chodzić z podręcznym mikroskopem i zestawami do analizy DNA.
Wypada kilka słów napisać o bohaterce tego wpisu – sośnie gęstokwiatowej (Pinus densiflora Siebold & Zucc.). W Korei Południowej znaleźć ją można wszędzie: i w górach, i nad oceanem, i w... koreańskim hymnie narodowym, w którym jest symbolem stałości i niezłomności. Jest w tamtejszym ekosystemie odpowiednikiem naszej sosny zwyczajnej (Pinus sylvestris L.), chociaż jej pokrój jest zdecydowanie bardziej malowniczy. Może właśnie dlatego sosna gęstokwiatowa jest emblematyczna dla ogrodów Dalekiego Wschodu. U nas z kolei nie sadzi się jej zbyt często – jak głosi obiegowa opinia, niekoniecznie prawdziwa, jest to drzewo masowo gubiące igły. Wg mnie sporo w tym przesady, podobnie jak z jej rzekomą mrozoodpornością tylko do poziomu strefy USDA 6b. Populacja koreańska z pewnością wytrzyma strefę 5.