Na zeszłoroczny wyjazd w długi majowy weekend wybrałem Portugalię, a ściślej północną i środkowo-wschodnią jej część. Wygodny lot do Porto prosto z Krakowa, później dwie godziny jazdy samochodem i już byłem w kipiącymi zielenią okolicach Parku Narodowego Peneda-Gerês [czyt.: peneda żeresz]. Na pierwszy dzień wędrówki wybrałem jednak wzniesienia Serra de Arga, mające charakter mocno pofalowanego płaskowyżu położonego bardziej na zachód, raptem kilkadziesiąt kilometrów od Oceanu Atlantyckiego na zachodzie i granicy z Hiszpanią na północy.
Najpierw krótki podjazd do nieco sennej miejscowości Montaria. Z zaparkowanego w centrum tej wioski samochodu do początku górskiej ścieżki zatopionej w bujnej zieleni dzieli nie więcej niż pięć minut spaceru. Tutejsze wzniesienia zbudowane z granitu tworzą łagodne kształtne formacje przywodzące na myśl Karkonosze. Z początku szlak wiedzie w terenie porośniętym przede wszystkim dębami: dębem szypułkowym (Quercus robur L.) oraz dębem pirenejskim (Quercus pyrenaica Willd.), ale też pochodzącymi z Australii eukaliptusem gałkowym (Eucalyptus globulus Labill.) i akacją srebrzystą (Acacia dealbata L.). Stromą ścieżką szybko nabiera się wysokości, równie szybko zmienia się też roślinność, przechodząc w niższe formacje krzewiaste zdominowane przez rośliny z rodziny bobowatych (Fabaceae Lindl.) i wrzosowatych (Ericaceae Juss.). Ta pora roku to czas ich kwitnienia, dominuje więc żółć żarnowca portugalskiego (Cytisus striatus (Hill) Rothm.) i kolcolistu zachodniego (Ulex europaeus L.) gdzieniegdzie poprzetykana różem wrzośców baldaszkowych (Erica umbellata L.). Całości dopełniają liczne byliny.
Tymczasem po osiągnięciu ok. 550 mnpm wychodzimy na dosyć szeroką bitą drogę, która trawersuje stok. Jest już na tyle wysoko, że można podziwiać widoczny w oddali ocean. W bezpośrednim otoczeniu też zmiany. Na szczególną uwagę zasługuje brzoza iberyjska (Betula celtiberica Rothm. & Vasc.), gatunek wokół którego wciąż toczą się dyskusje botaników. Ewidentnie brzozy te mają zarówno coś z brzozy brodawkowatej (Betula pendula Roth), jak i brzozy omszonej (Betula pubescens Ehrh.). Niektórzy traktują je więc jako podgatunek brzozy omszonej, chociaż dla mnie ma ona z pewnością więcej cech brzozy brodawkowatej.
Nie ma zresztą czasu na te rozważania, bo krajobraz znów się zmienia gdy szlak schodzi z drogi w zarośla, doprowadzające do zasilanego krystalicznie czystą wodą strumienia, przy którym aż prosi się, żeby zrobić przerwę na lunch. Strumień ten to górski odcinek Rio Âncora, która po ok. 20 km swojego biegu wpada prosto do Oceanu Atlantyckiego. Dalsze kilka kilometrów spaceru to trawers w dolinie tej rzeki, z fragmentami bardziej stromych podejść i zejść, a na końcu z zejściem do dna doliny wypełnionego drzewami (głównie eukaliptusami gałkowymi). I tak po 12 kilometrach zamyka się pętlę w Montarii, gdzie w lokalnej knajpce można wypić dobrą kawę i poprzyglądać się niespiesznemu życiu tutejszych mieszkańców.
Żarnowiec jest rośliną spotykaną również w Polsce, niemniej u nas reprezentowany jest inny gatunek: żarnowiec miotlasty (Cytisus scoparius (L.) Link). Nie jest często wykorzystywany w ogrodach, być może ze względu na swoją krótkowieczność. Nie wahałbym się jednak sprowadzenia go do ogrodu, szczególnie takiego, o charakterze naturalistycznym. Nie sprawi wiele kłopotu.